środa, 7 grudnia 2022

Idę

 

Ja jestem nocą, a ty dniem… Spójrz, idę w deszczu. Noc mnie okrywa otuliną snu…
 
Światła ulicznych latarni pustego miasta.
Lśniący asfalt opuszczonych ulic…
W przestrzeni tej, co przypomina…
W melancholii grudniowego zmierzchu
idę…
 
W wilgotnym powietrzu, wietrze, co porywa ku niebu, co szarpie plakatami,
które łopoczą i szeleszczą w trwodze opuszczenia.
 
Obserwują mnie
z bilbordów
uśmiechnięte twarze…
 
Odbijając w lustrach swoich oczu dalekie światła gwiazd, które przenikają nieśmiało przez szczeliny
chmur…
 
… które drgają miliardami kropel,
pomnażając je
w niejednoznaczności  
enigmatycznych obrazów…
 
Gdzieś, między
istnieniem
a niebytem
wkraczam
― w niewidzialność…
 
Przenikam drgające cząstki
substancji czasu,
atomy, mżące piksele opuszczenia…
 
… wysypujące się z każdego zakamarka, każdego załomu…
 
Tak oto podążam do ciebie, mijając przytłumione
nikłym blaskiem witryny sklepów,
w których przeglądają się jedynie duchy,
jakieś zapomniane widma o nieustalonych rysach twarzy…
 
Pełno  
ich,
milczących…
 
… snują się jak te opary,
jak te mgielne
kaskady melancholii,  
poprzez mury , ściany, szyby…
 
Gdzie ja
jestem?
Jestem tutaj…
 
Wśród kałuż, w których blask,
wśród wilgotnych
gałęzi drzew,
bulgoczących rynien… 
… ociekających gzymsów i ścian…
 
Wśród…
 
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-12-07)

 

https://www.youtube.com/watch?v=NNO_oaJdKfw

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Widzenia

W odmętach zasłon, w milczącej otchłani półmroku ćmy puszyścieją w przelocie. Uderzają skrzydłami. Drżą…  W poszumie wiatru. W pogwizdywania...