Noc
miażdży moje skronie, które pulsują i płoną w mdłej poświacie wiszącej lampy.
W półmroku przedpokoju postać, nie-postać.
Niewyraźny zarys jakiegoś dawnego życia.
Mży,
jak wysypujące się z ekranu telewizora milczące, czarno-białe piksele.
Zakłócany
strugami deszczu
przekaz z zaświatów
szumi mi piskliwie w uszach.
Lecz
oto światło idące na przestrzał lśni i migocze
na pierwszej stronie pożółkłej już gazety.
Pierwsza błyskawica przeszywa step.
Jak gwiazda uderza boleśnie w źrenice.
Przez
pory skóry przeciskają się rozpalone cząsteczki drwiącej śmierci.
Kroczy
w oślepiającej koronie.
W skręconej spazmem przestrzeni.
*
Gdzie
ja jestem?
Ojciec
leży na podłodze opuszczonego domu,
bełkocząc coś o raju w pijackim zwidzie.
Próbuje mnie chwycić za nogawkę spodni.
Lecz nie dosięga. Jego dłoń opada bezwładnie z cichym plaśnięciem.
Jestem
wolny,
tą wolnością
opuszczenia
i samotności..
Oglądam
się
za siebie.
Szczątki ojca
przysypał pył wzruszony
ostatnim jego tchnieniem.
…
opada jeszcze powoli, drży…
Umrę
jak on.
Niechybnie
i w zapomnieniu.
.
Woda kapie rytmicznie do pokrytego rdzawymi smugami zlewu. Gong stojącego zegara.
Chrzęst mechanizmu….
Wychodzę
przez drzwi,
na zewnątrz.
Na step spalony słońcem.
Popiół opada na język.
W środku dnia, w środku nocy…
(Włodzimierz
Zastawniak, 2022-11-16)
W półmroku przedpokoju postać, nie-postać.
Niewyraźny zarys jakiegoś dawnego życia.
przekaz z zaświatów
szumi mi piskliwie w uszach.
na pierwszej stronie pożółkłej już gazety.
Pierwsza błyskawica przeszywa step.
Jak gwiazda uderza boleśnie w źrenice.
W skręconej spazmem przestrzeni.
bełkocząc coś o raju w pijackim zwidzie.
Próbuje mnie chwycić za nogawkę spodni.
Lecz nie dosięga. Jego dłoń opada bezwładnie z cichym plaśnięciem.
tą wolnością
opuszczenia
i samotności..
za siebie.
Szczątki ojca
przysypał pył wzruszony
ostatnim jego tchnieniem.
Niechybnie
i w zapomnieniu.
.
Woda kapie rytmicznie do pokrytego rdzawymi smugami zlewu. Gong stojącego zegara.
Chrzęst mechanizmu….
na zewnątrz.
Na step spalony słońcem.
Popiół opada na język.
W środku dnia, w środku nocy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz