Płyniesz.
Zanurzona w kosmicznej rzece czasu…
Dzisiaj
jest wiatr, który wieje w takielunki bomów. Szarpie za koszulę, plącze długie
włosy…
Noc
spada plejadą gwiazd
przez odmęty
chłodne i ciche…
… przez obszary najgłębsze…
Księżyc
w strumieniu, w szumiącym nurcie.
Odbija się i lśni. Rozwiesza skwapliwie sposępniałą twarz…
Jesteś
tam?
Jesteś,
lecz
nieobecna…
Jesteś?
Bądź…
Ja,
jestem…
Spójrz!
Błądzę
i drżę,
okryty
chłodem
świetlnych lat
w tym sanktuarium pustki i opuszczenia…
W
tej nostalgii emanującej kryształowym blaskiem, co muska mnie po zmarszczonym
od myśli czole…
Gładzi…
Podążam
daremnie przez wodę zimną
w akompaniamencie trzeszczących masztów, łopoczących żagli…
Bądź…
Ja
będę,
choć ―
tak
jak ty
― milczeniem…
Podążam
wytrwale, mimo że błyskasz na skraju srebrzystą pletwą. Nieuchwytna.
(Włodzimierz
Zastawniak, 2022-09-04)
przez odmęty
chłodne i ciche…
… przez obszary najgłębsze…
Odbija się i lśni. Rozwiesza skwapliwie sposępniałą twarz…
tam?
lecz
nieobecna…
Bądź…
i drżę,
okryty
chłodem
świetlnych lat
w tym sanktuarium pustki i opuszczenia…
od myśli czole…
w akompaniamencie trzeszczących masztów, łopoczących żagli…
choć ―
tak
jak ty
― milczeniem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz