Teraz
już wiem.
A
czy ty…
Przede
mną piękny kwiat. Najpiękniejszy,
mimo że widziany z oddali…
Migot słońca pomiędzy gałęziami strzelistej topoli, pomiędzy liśćmi wiatr…
Teraz
już
wiem,
ale
― czy ty?
Nie
wiem jak opisać słowem ten cud, tę wizję zatracenia…
Będziemy
szli po omacku z biciem serca,
rozjarzeni światłem dnia,
gdzieś daleko w otchłań blasku…
Będziemy
szli i jeszcze… I znów…
…
sperleni majową rosą łąk, w uścisku i znoju…
spleceni…
Będziemy
szli jak wtedy,
kiedy o wieczorze wszystkie drzewa nosiły twoje imię,
a z pożółkłych pól biły zmieszane wonie skoszonej trawy, zwilgotniałych ziół…
Wieczór,
bowiem narastał w melancholii mijania, i twoje łzy kapały miękko na moje dłonie…
*
I
cóż mogę więcej…
Na
razie zawzięte milczenie
otula mnie
i głaszcze po twarzy jasną smugą deszczu…
Na
razie
nic…
Może
―
kiedyś…
… jak da los…
(Włodzimierz
Zastawniak, 2022-08-17)
mimo że widziany z oddali…
Migot słońca pomiędzy gałęziami strzelistej topoli, pomiędzy liśćmi wiatr…
już
wiem,
ale
― czy ty?
rozjarzeni światłem dnia,
gdzieś daleko w otchłań blasku…
spleceni…
kiedy o wieczorze wszystkie drzewa nosiły twoje imię,
a z pożółkłych pól biły zmieszane wonie skoszonej trawy, zwilgotniałych ziół…
otula mnie
i głaszcze po twarzy jasną smugą deszczu…
nic…
kiedyś…
… jak da los…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz